Maseczki- tak często o nich zapominamy, a są bardzo istotnym aspektem dodatkowej pielęgnacji każdej cery! Posiadają wielokierunkowe działanie- mogą oczyszczać, nawilżać, rozjaśniać, wygładzać, a efekt ma pojawić się szybko, ponieważ powinny zawierać wysokie stężenia składników aktywnych.
Są doskonałym sposobem na poprawę wyglądu skóry w kilkanaście minut, stanowią więc "SOS".
A jak jest naprawdę z tymi maseczkami?
Powiem tak.. maseczki stosuję od około 12 lat i miałem ich na sobie wiele. Część z nich nie zdziałała nic więcej niż powierzchowne oczyszczenie, czy nawilżenie skóry. Efekt potrafił zniknąć wraz ze zmyciem maseczki (chodzi mi te zmywalne po ok.15 minutach).
Natomiast rzadko sięgałem i sięgam po maski kremowe, które pozostawia się na noc, jako, że mam cerę mieszaną, ze skłonnością do wyprysków. Jednakże w momentach odwodnienia, przesuszenia sprawdzały się całkiem nieźle.
Nie będę wymyślał i napiszę wprost: najbardziej cenię maski algowe!
To one sprawiają, że moja skóra staje się doskonale nawilżona i to nie przez pół godziny, tylko przez wiele, wiele godzin, a nawet dni. Tego typu maski ukierunkowane sa przede wszystkim na wspomniane nawilżenia, ale i na ukojenie i złagodzenia podrażnień. Oprócz tego przeważnie producenci dodają inne składniki, dzięki czemu dana maska ma dodatkowe działanie- przeciwzmarszczkowe, normalizujące, czy wybielające.
Pod algi warto nałożyć serum, wówczas działa ono lepiej, gdyż jest pod okluzją.
Wystarczy odpowiednią ilość maski zmieszać z wodą i szybkim tempem mieszać aż do uzyskania dość gęstej, jednolitej konsystencji i szybko nakładamy powstałą masę na twarz- warto by ktoś to zrobił za nas, większość masek algowych nadaje się do nałożenia również na oczy i usta. Przydatna do tego jest szpatułka oraz gumowa miseczka, choć ja obecnie używam zwykłej, plastkowej i daję radę!
Zabierając się za jakąkolwiek maseczkę pamiętajmy o dokładnym demakijażu i peelingu dostosowanym do naszego rodzaju cery.
Moje ulubione maski algowe to
L'biotica DERMOMASK Algae Care
Producent zamknął je w plastikowe słoiczki, 180g maski ma wystarczyć na 12 zabiegów.
To jak je wykonać napisałem powyżej, ja skupię się na efektach.
Faktycznie widzę różnicę w działaniu pomiędzy jedną, a drugą maską- rozjaśniająca przebarwienia sprawia, że koloryt staje się bardziej jednolity i widać to już po pierwszym zastosowaniu, cera jest ożywiona, bardziej promienna. Natomiast wersja ujędrniająca sprawia, że skóra faktycznie jest bardziej napięta, zwarta i gładsza. Działanie nawilżające i kojące jest identyczne.
Oil for life - Maseczki PEEL OFF
Maski zamknięte w plastikowych kubeczkach, wyglądają jak jogurty:)
Do już gotowej masy wsypujemy aktywator, mieszamy i nakładamy na twarz- prościej się nie da.
Jedna, jak i druga wersja świetnie nawilża i koi skórę, dzięki nim znika uczucie ściągnięcia, czy dyskomfortu. Mam wrażenie, że ta z owoców egzotycznych bardziej oczyszcza i rozjaśnia poszarzałą cerę, a ta z czerwonych owoców napina i rozpromienia.
E-naturalne - Oczyszczająca maska algowa peel-off w żelu z węglem aktywnym
Jak w przypadku powyższych produktów - dwa produkty należy ze sobą wymieszać i nałożyć na twarz. Tutaj należą się brawa za efekt oczyszczenia, po zastosowaniu wągrów jest zdecydowanie mniej, ewentualne wypryski są wyciszone. Rozszerzone pory wydają się mniejsze, po sebum nie ma śladu. To jest maska, którą muszę wdrożyć w swój rytuał pielęgnacyjny, bo naprawdę do mojej cery jest dostosowana idealnie!
INITIALE PROBIOTICA - Maseczki PEEL OFF
Producent posiada w swojej ofercie wiele masek i każda ma nieco inne działanie.
Ja przyznam, że każda jest świetna i nie mam się do czego przyczepić.
Nie będę jednak ukrywał, że najlepsza dla mnie okazała się
wersja z drzewem herbacianym, gdyż najlepiej z nich wszystkich oczyszcza, reguluje wydzielanie sebum, wycisza stany zapalne. Intensywna regeneracja dodaje blasku, wyrównuje koloryt - świetna przed większym wyjściem!
Mineralne wzmocnienie poprawia elastyczność i gładkość skóry.
Dermaglin - Maski z glinką kambryjską
Najczęściej sięgam po sypką, naturalną glinkę, zalewam ją wodą i nakładam szpatułką. Następnie nie pozwalam jej zaschnąć spryskując twarz i szyję hydrolatem lub wodą.
Czasami jednak idę na wygodę i sięgam po maski Dermaglin.
Oprócz glinki kambryjskiej zawierają inne składniki- odżywcze, przeciwzmarszczkowe, przeciwtrądzikowe.
U mnie spisują się naprawdę dobrze- nie tylko oczyszczają, ale i faktycznie widzę dodatkowe działanie pielęgnacyjne.
Plusem jest też to, że nie ściągają skóry jak naturalne glinki.
Dodatkowo Dermaglin oferuje maski na ciało, po które też od czasu do czasu sięgam.
Ujędrniająca, jak i wyszczuplająca dają efekt świeżej, czystej, nawilżonej i lwepiej nbapiętej skóry. Szczególnie zalecam je na brzuch dla Panów- tak, tak, nie tylko dla Pań się nadają:)
Maska węglowa zachowuje się na skórze "spokojnie". Jeden, jak i drugi produkt świetnie oczyszcza moją skórę. Efekty są czasami nawet lepsze niż w przypadku samej glinki.
Zauważam odświeżenie, wyrównanie kolorytu i zmniejszenie ilości zaskórników otwartych, szczególnie na nosie. To faktycznie detoks dla skóry!
MAURISSE - MULTI Biomask proponuje nam dwuetapowe zabiegi- jeden produkt to kremowa maseczka, a drugi tkanina i uwaga! w zależności, którą wybieramy zmieniają się kolejność zastosowanych produktów. Tak, czy siak- są to maski "nocne" i mają pozostać całą nic na naszej skórze.
Ostatnio zaszalałem z kuracjami z kwasami i przyznam, że taka dawka odżywienia była dla mnie czymś niezwykłym. Poza tym efekt gładkości jaki dają jest zdumiewający.
Marka posiada też hydrożelową maskę pod oczy w zestawie z maską odmładzającą na twarz, co do tej na twarz to sądzę o niej to samo co o powyższych, z tym, że brak tu tkaniny, więc efekt jest słabszy. Co do maski pod oczy to bardzo fajnie wygładza i napina skórę pod oczami, jako "SOS" przed wyjściem jak najbardziej na tak, a co do długofalowych efektów- nie wypowiem się, bo miałem ją raz:)
A jakie maski Wy lubicie najbardziej?
Greg
Ciekawa jestem tej maski węglowej
OdpowiedzUsuńJa najbardziej lubię maseczki glinkowe ;)
OdpowiedzUsuńOsobiście uwielbiam maski alagowe :)
OdpowiedzUsuńOj po algowe to dawno nie sięgałam. Jakoś najchętniej korzystam z azjatyckich albo glinek :)
OdpowiedzUsuńAlgowe są najlepsze! :) Dziś miałam na sobie maskę w płachcie :)
OdpowiedzUsuńMnie zainteresowały maski L'biotica. Jeszcze nigdy ich nie używałam. Skuszę się na kilka :)
OdpowiedzUsuńmuszę wreszcie poznać maski algowe bo nie miałam żadnej
OdpowiedzUsuńStawiam na maskę bąbelkującą z L'biotica. To najlepsza maska na tkaninie jaką miałam do tej pory :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że jesteśmy leniwe jeśli chodzi o maseczki :) Kiedyś robiłyśmy maski z glinki :)
OdpowiedzUsuńJa najbardziej jestem przekonany do mask algowych 😉
OdpowiedzUsuńGreg, post jak zwykle na wysokim poziomie :)