W związku z tym, że na mojej skórze niekiedy pojawiają się nieproszeni goście w postaci wyprysków i zaskórników sięgam po maski oczyszczające. Dziś porównam kilka ostatnio testowanych.
Zacznę od tego, że zapoznając się z zapewnieniami producentów każda z maseczek ma głównie oczyszczać skórę. Wyjątkiem jest jedynie to, że produkt Under Twenty jest dwuetapowy- pierwszy krok to maseczka oczyszczająca, drugi nawilżająca. Saszetka Soraya Care&Control jest dwudzielna i wystarcza na dwa użycia, Lavera pomimo, że dwudzielna nie jest również wystarcza na dwa użycia, pojemność obydwu masek jest taka sama- 10ml.
Jeśli chodzi o cenę to najdroższy jest kosmetyk Lavery - ok. 10zł, pozostałe ok. 3-4zł.
Każda z masek ma przyjemny zapach, najbardziej podoba mi się jednak miętowy zapach Lavera, choć jest to kwestia gustu. Konsystencje masek są gęste, kremowe, doskonale się rozprowadzają na skórze.
A teraz najważniejsze.. czyli działanie.
Po spłukaniu każdej maski (oprócz nawilżającej UT której się nie spłukuje, tylko pozostałości usuwa płatkiem kosmetycznym) zauważyłam różnicę, zmianę na lepsze. Każda z maseczek oczyszcza skórę z nagromadzonych zanieczyszczeń, najlepiej robi to maska Lavery - oprócz fajnego oczyszczenia sprawia, że skóra jest jaśniejsza, bardziej promienna. Za to efekt wygładzenia lepszy jest w przypadku Soraya Care&Control oraz Under Twenty, myślę że to przez dodatek kwasów.
Najmniej odpowiada mi maseczka nawilżająca Under Twenty (krok drugi), gdyż zawiera w składzie parafinę, a po niej moja skóra wygląda nieestetycznie.
Znacie może którąś z tych masek?
Mika
Ja polecam maseczki firmy champs de provence :) swego czasu byly one po okolo 4,50 za saszetke ale spokojnie starczala ona na dlugo no i w tym zestawie mielismy dwie maseczki albo maseczka i zel jakos tak (to bylo 4 lata temu)
OdpowiedzUsuńNie znam ich ...a może znam tylko osobiście nie miałam :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubie maseczki w tej formie
Jeszcze ich nigdy nie miałam. Na razie jestem fanką masek Tołpy. Może kiedyś je wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńJa wole takie wielorazowe opakowania, ale czasem kupuje saszetki
OdpowiedzUsuńzdecydowanie wolę glinki choć w saszetkach kupuję maseczki błotne z white flower's ;)
OdpowiedzUsuńNie lubię saszetkowców :
OdpowiedzUsuńmiałam z nich tylko sorayę i nie przypadła mi do gustu.
OdpowiedzUsuńUnder20 i Lavere miałam ;) lubiłam
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnej z nich, ale jestem ciekawa Sorai.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc żadnej z nich nie miałam.
OdpowiedzUsuńUnder Twenty to raczej bym nie kupiła.Maseczki w tej formie lubie,ale obecnie stosuję maski profesjonalne z Ziaji :)
OdpowiedzUsuńJa jakoś teraz nie mam czasu na maski :(
OdpowiedzUsuńNie znam żadnej z tych masek. Ja wolę glinki do mieszania z wodą niż saszetkowe maski.
OdpowiedzUsuńżadnej z nich nie miałam, zawsze sobie obiecuję, że zużyję w końcu swoje saszetki i próbki ale opornie mi idzie
OdpowiedzUsuńZdecydowanie wolę sama mieszać glinki :)
OdpowiedzUsuńz lavery mialem peeling oliwkowy i polubilem :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam wszelakie maseczki do twarzy, choć tych powyżej - nie miałam. Najczęściej sięgam po te marki Ziaja :)
OdpowiedzUsuńnie miałam żadnej z nich
OdpowiedzUsuńdlaczego skóra wygląda nieestetycznie po parafinie mogę wiedzieć?
OdpowiedzUsuńOczywiście, że możesz:)
UsuńBłyszczy się, sprawia wrażenie zanieczyszczonej, wszelkie niedoskonałości stają się bardziej widoczne. To subiektywne odczucia.
co ciekawe zadnej z nich nie mialam,moze skusze sie na under twenty lub soraję
OdpowiedzUsuńJa ostatnio wypróbowałam maseczkę firmy Soraya (Drożdżową? Chyba tak.) i byłam z niej bardzo zadowolona. ;-)
OdpowiedzUsuńW czasach gimnazjum stosowałam maski Under Twenty oraz Soraya, teraz wolę saszetki z Ziaji :)
OdpowiedzUsuń