środa, 5 listopada 2014

Maseczki w saszetkach- porównanie

Cześć,

W związku z tym, że na mojej skórze niekiedy pojawiają się nieproszeni goście w postaci wyprysków i zaskórników sięgam po maski oczyszczające. Dziś porównam kilka ostatnio testowanych.



Zacznę od tego, że zapoznając się z zapewnieniami producentów każda z maseczek ma głównie oczyszczać skórę. Wyjątkiem jest jedynie to, że produkt Under Twenty jest dwuetapowy- pierwszy krok to maseczka oczyszczająca, drugi nawilżająca. Saszetka Soraya Care&Control jest dwudzielna i wystarcza na dwa użycia, Lavera pomimo, że dwudzielna nie jest również wystarcza na dwa użycia, pojemność obydwu masek jest taka sama- 10ml.
Jeśli chodzi o cenę to najdroższy jest kosmetyk Lavery - ok. 10zł, pozostałe ok. 3-4zł.
Każda z masek ma przyjemny zapach, najbardziej podoba mi się jednak miętowy zapach Lavera, choć jest to kwestia gustu. Konsystencje masek są gęste, kremowe, doskonale się rozprowadzają na skórze.

A teraz najważniejsze.. czyli działanie.
Po spłukaniu każdej maski (oprócz nawilżającej UT której się nie spłukuje, tylko pozostałości usuwa płatkiem kosmetycznym) zauważyłam różnicę, zmianę na lepsze. Każda z maseczek oczyszcza skórę z nagromadzonych zanieczyszczeń, najlepiej robi to maska Lavery - oprócz fajnego oczyszczenia sprawia, że skóra jest jaśniejsza, bardziej promienna. Za to efekt wygładzenia lepszy jest w przypadku Soraya Care&Control oraz Under Twenty, myślę że to przez dodatek kwasów.
Najmniej odpowiada mi maseczka nawilżająca Under Twenty (krok drugi), gdyż zawiera w składzie parafinę, a po niej moja skóra wygląda nieestetycznie.



Znacie może którąś z tych masek?

Pozdrawiam,
Mika

23 komentarze:

  1. Ja polecam maseczki firmy champs de provence :) swego czasu byly one po okolo 4,50 za saszetke ale spokojnie starczala ona na dlugo no i w tym zestawie mielismy dwie maseczki albo maseczka i zel jakos tak (to bylo 4 lata temu)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam ich ...a może znam tylko osobiście nie miałam :)
    Bardzo lubie maseczki w tej formie

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze ich nigdy nie miałam. Na razie jestem fanką masek Tołpy. Może kiedyś je wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja wole takie wielorazowe opakowania, ale czasem kupuje saszetki

    OdpowiedzUsuń
  5. zdecydowanie wolę glinki choć w saszetkach kupuję maseczki błotne z white flower's ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. miałam z nich tylko sorayę i nie przypadła mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Under20 i Lavere miałam ;) lubiłam

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie miałam żadnej z nich, ale jestem ciekawa Sorai.

    OdpowiedzUsuń
  9. Szczerze mówiąc żadnej z nich nie miałam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Under Twenty to raczej bym nie kupiła.Maseczki w tej formie lubie,ale obecnie stosuję maski profesjonalne z Ziaji :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja jakoś teraz nie mam czasu na maski :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie znam żadnej z tych masek. Ja wolę glinki do mieszania z wodą niż saszetkowe maski.

    OdpowiedzUsuń
  13. żadnej z nich nie miałam, zawsze sobie obiecuję, że zużyję w końcu swoje saszetki i próbki ale opornie mi idzie

    OdpowiedzUsuń
  14. Zdecydowanie wolę sama mieszać glinki :)

    OdpowiedzUsuń
  15. z lavery mialem peeling oliwkowy i polubilem :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Uwielbiam wszelakie maseczki do twarzy, choć tych powyżej - nie miałam. Najczęściej sięgam po te marki Ziaja :)

    OdpowiedzUsuń
  17. dlaczego skóra wygląda nieestetycznie po parafinie mogę wiedzieć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że możesz:)
      Błyszczy się, sprawia wrażenie zanieczyszczonej, wszelkie niedoskonałości stają się bardziej widoczne. To subiektywne odczucia.

      Usuń
  18. co ciekawe zadnej z nich nie mialam,moze skusze sie na under twenty lub soraję

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja ostatnio wypróbowałam maseczkę firmy Soraya (Drożdżową? Chyba tak.) i byłam z niej bardzo zadowolona. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  20. W czasach gimnazjum stosowałam maski Under Twenty oraz Soraya, teraz wolę saszetki z Ziaji :)

    OdpowiedzUsuń